wtorek, 16 lipca 2013

Wrażenia po koncercie Kings of Leon

Jakieś 10 minut temu zdrapałam ostatniego strupka  z łokcia i pomyślałam: Czas zajrzeć na bloga! Ale od początku.
Pierwszy raz w życiu byłam na Open'erze. O ile na Coke'u można jakoś zaplanować czas, wybrać koncerty które chce się zobaczyć, ewentualnie biegać między dwoma scenami, żeby nic nie stracić, o tyle na Open'erze jest to niewykonalne. Nie widziałam połowy koncertów, które pragnęłam zobaczyć, ale i tak jestem cała w skowronkach, a festiwalowy nastrój ciągle się u mnie utrzymuje, choć po drodze zaliczyłam małą depresję pokoncertową ( jeśli chodzicie na koncerty to wiecie o czym mówię). Wracając do tematu: Drugiego dnia festiwalu na koncercie AM zostałabym stratowana przez tłum, na szczęście uratował mnie mój chłopak, no dobra narzeczony ( po 1,5 roku nadal nie mogę się przekonać do tego słowa), który po trzech piosenkach zdołał mnie wyciągnąć z odmętów ludzkiej masy. Na drugi dzień zadzwoniłam do siostry oznajmić jej, co mi się przydarzyło i że nigdy czegoś takiego nie przeżyłam i pewnie nigdy już nie przeżyję. Myliłam się. To co się działo na koncercie KOL pobiło wszystkie inne wydarzenia. Zajęliśmy sobie wcześniej miejsca stosunkowo blisko sceny. Tłum gęstniał, robiło się coraz ciaśniej i duszniej, ale to KOL, więc myślałam: Co by się nie działo, dam radę! Pojawili się na scenie, w eter poszły pierwsze dźwięki "Crawl" i zaczęło się. Były momenty, kiedy nie stałam na własnych nogach, bo albo wisiałam w powietrzu, albo na kimś leżałam. Nie będę się rozpisywać, bo tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć, choć nikomu tego nie życzę. Obraz jak na wojnie: płaczące dziewczyny z butami w rękach ( zresztą widziałam też płaczącego chłopaka), mdlejące laski, które ciężko było wyrwać z tego ścisku, aby wynieść je w stronę ochrony. W pewnym momencie zaczęło mi brakować powietrza i dzięki uprzejmości dwóch chłopaków, którzy stali przede mną popłynęłam w stronę sceny i zostałam wyniesiona przez ochroniarza. Kiedy doszłam do siebie postanowiłam, że wrócę sprawdzić, co z moim facetem. Zaczęło się "Pyro", kiedy ruszyłam w stronę barierek i zobaczyłam mojego I. Rzuciliśmy się sobie w ramiona, przeszczęśliwi, że wyszliśmy z tego cało. Straciłam pół koncertu, bo oprócz pierwszego "Crawl" "My party" i "Molly's Chambers" nie pamiętałam co śpiewali. Brak tlenu zrobił swoje. Ostatecznie skończyło się: brakiem 1/4 włosów, naderwanym paznokciem, lekkim rozcięciem łokcia i skóry na żebrach. Podsumowując: warto było i  zrobiłabym to jeszcze raz :D

niedziela, 23 czerwca 2013

Kings of Leon

Nie mogę uwierzyć w to, że za dokładnie 13 dni zobaczę ich na żywo, po 5 latach oczekiwania. Tak, odkryłam ich niestety dopiero po "Only by the Night", po czym kupiłam resztę płyt i zakochałam się już na zawsze. Jeżeli żałuję czegoś w życiu to tego, że nie widziałam ich koncertu w Polsce w 2009 roku. W końcu mogę spełnić marzenie, które towarzyszyło mi przez całe studia. Ale koniec tego rozczulania się. Dziś Kings of Leon z trochę innej, mniej znanej strony. 

1) Pewnie wiele osób wie, że bracia Followill zaczynali przygodę z muzyką śpiewając pieśni religijne, ale pewnie nie wszyscy widzieli to nagranie:


2) Jedna z moich ulubionych piosenek, a mianowicie "Milk" została sparodiowana przez The Mighty Boosh:

3) Na wielu koncertach KOL coverują "Where is my mind" Pixies. Nie obrażę się, jeżeli zrobią to w Gdyni;)


4) A dla fanów zestaw grafik znalezionych w Internecie- ENJOY:


























czwartek, 20 czerwca 2013

Ozdoby do włosów

Wybierając się na wesele warto pomyśleć nie tylko o odpowiednim uczesaniu, ale również o dekoracji włosów ( i nie mówię tu o brokacie w sprayu;-)) Ja zaopatrzyałam się w kolejny stroik i już wypatruję listonosza z paczuszką.
W








wtorek, 11 czerwca 2013

Tiulowa spódnica

Tak dawno tu nie zaglądałam, a nadal sporo osób mnie odwiedza. Przepraszam, że posty pojawiają się rzadko, ale w końcu skończyły mi się zajęcia na uczelni, zaliczenia i egzaminy, więc mam nadzieję, że szybko nadrobię zaległości. Zostały mi do odrobienia praktyki (które nota bene zaczęłam w poniedziałek) praca i obrona, ale to już we wrześniu. Czy ktoś oprócz mnie zrezygnował z obrony w lipcu tylko (czy aż)  po to, żeby jechać na Opener'a i zobaczyć koncert Kings of Leon?;) Ale łeb! Hahaha!
Wracając do tematu posta, to pod koniec lipca szykuje mi się wesele. Od jakiegoś miesiąca szukam w sklepach ładnej sukienki, ale z przykrością stwierdzam, że ładniejsze niż te na sklepowych wieszakach wiszą u mnie w szafie:) Znalazłam za to w jednym ze sklepów internetowych tiulową spódniczkę i już mam pomysł na cały weselny zestaw.










poniedziałek, 27 maja 2013

Tak dawnoooo....

....mnie tu nie było. Zaniedbałam bloga, ale przysięgam, że nie z lenistwa:) Miałam (a właściwie to nadal mam) remont w domu. Poza tym miałam sporo pracy związanej ze studiami, ostatnie zaliczenia, egzaminy. Praca też się pisze, bardzo powoli i opornie, ale już dawno postanowiłam poczekać z obroną do września. Mój promotor wyjeżdża za granicę w połowie lipca, więc stwierdziłam, ze nie będę pisać, byle zdążyć, ale chcę, żeby ta praca miała przysłowiowe ręce i nogi.
Dziś parę inspiracji łazienkowych, bo na kompie pełno zdjęć:




A to świeżo adoptowane dziecko mojego narzeczonego:) Mrau


sobota, 4 maja 2013

Lwowskie smakołyki

Podobno Ukraina słynie z pysznej kawy i czekolady. Brakło nam czasu, alby odwiedzić Fabrykę Czekolady, udało nam się za to odwiedzić Fabrykę Kawy- zapach obłędny:)



Duńskie piwo jakoś tak się "wkradło" do zdjęcia;)




Pierwszy raz w życiu jadłam pieczone kasztany...